Hardanger fiord i początek przygody na fiordach
Norweskie fiordy znane są ze swojej urody na całym świecie a przyroda tego kraju zachwyca na każdym kroku.
Nas Norwegia również zachwyciła, a kraj plasuje się na wysokim miejscu już do tej pory odwiedzonych przez nas miejsc.
Mieliśmy do dyspozycji w sumie około 3 tygodni ale na samych fiordach byliśmy niespełna dwa. Nie chcieliśmy całego czasu spędzić w samochodzie, więc skupiliśmy się na najważniejszych fiordach i ich dopływach oraz lodowcu Jostedalsbreen i górach Jotunheimen.
Na początek kilka słów czym jest fiord, jedno jest pewne, że nie jada z ręki 🙂 A jest jedynie niecką, doliną zalaną wodą morską którą wyżłobił ustępujący lodowiec/lądolud. Co ciekawe, nierzadko głębokość fiordu przewyższa wysokość strzelistych skał go otaczających.
To tyle teorii!
Pierwsze dni spędzamy w Oslo. Miasto i okolice znamy już bardzo dobrze więc czas na spakowanie i wyruszamy dalej. Odpuszczamy sobie południe Norwegii i skupiamy się tylko na terenach w trójkącie pomiędzy Oslo – Bergen – Alesund.
Na początek chcemy zobaczyć Fiord Hardanger. Miejscem z którego najlepiej zacząć piesze wędrówki po jego zboczach jest mała turystyczna mieścina Kinsarvik. Google map pokazuje nieco ponad 5 godzinną trasę z Oslo do Kinsarvik, ale nam zajmuje ona cały dzień i inaczej się nie da bo widoki po drodze nie pozwalają na ciągłą jazdę. Zresztą podróżując po Norwegii należy zmienić definicję podróży, celem staje się bycie w trasie a nie dotarcie do obranego wcześniej punktu. Oczywiście na taki luksus pozwolić sobie mogą osoby bez małolatów na pokładzie. Nie martwimy się wtedy co nasza pociecha zje na obiad a co na kolację i o której wyląduje w namiocie 🙂 To minusy, a plusy to dalej w opisie i na zdjęciach 🙂
Płaskowyż Hardangervidda
W połowie trasy zaczyna się największy w Europie płaskowyż Hardangervidda (powierzchnia 6,500 km2, ze średnią wysokością 1,100 m n.p.m.). Obejmuje aż 3 regiony Hordaland, Buskerud i Telemark. Jest bardzo popularnym miejscem odpoczynku i wędrówek wśród Norwegów. Sam teren wędrówek jest niesamowity. Skąpa roślinność alpejska poprzecinana jest licznymi rzekami, strumieniami i jeziorami. Trasy jedno lub kilkudniowe, a po drodze można zatrzymać się w małych i wyposażonych w najpotrzebniejsze rzeczy domki. Norwegowie chętnie budują na obrzeżach płaskowyżu domki letniskowe tzw. Hytte.
Dużą atrakcją dla nas był sam wyjazd z terenów położonych na wysokości morza na tereny wysokogórskie i to w przeciągu kilkudziesięciu minut spokojnej jazdy. To tak jakby jadąc z Helu po 30 minutach znaleźć się na wysokości schroniska w Dolinie Pięciu Stawów czy w Morskim Oku. Na dole zielono, letnio a na górze srogi górski klimat, gdzie drzew jak na lekarstwo i skały pokryte są śniegiem. Zerkałem na wysokościomierz w zegarku i w najwyższych punktach trasy znajdowaliśmy się w okolicach 1350 m n.p.m.
Eidfjord region
Na końcu naszej trasy do Hardanger fiordu przejeżdżamy przez piękną dolinę Måbødalen i zatrzymujemy się, aby zobaczyć Vorringfossen wodospad, który ze 145 m spada w dół doliny. Pogoda zmienia się diametralnie i nawet zaczyna lekko padać. Szkoda, bo wodospad nie ukazuje nam się w pełnej krasie.
Eidfjord jest miejscem turystycznym i dla tych, co mają więcej czasu lub nie mają ochoty wędrować po górach warte zobaczenia jest: Kjeasen wioska, która góruje na wysokości 530 m n.p.m. nad Sima fiordem oraz Hardangervidda Naturcenter, które przedstawia naturę, klimat i środowisko Norwegii.
Ullensvang region
Kinsarvik był miejscem naszego pobytu przez dwie kolejne noce. Małe miasteczko ma trzy kempingi i jest popularnym miejscem dla wypoczywających nad fiordem turystów.
Naszym celem oczywiście było wyjście w góry, aby tym razem z innej perspektywy spojrzeć na fiord. W rejonie Kinsarvik jest kilka różnych tras o zmiennej trudności i długości. My z naszą Zosią, dwulatką na wszystko nie mogliśmy się pokusić. Ale o tym w dalszej części wpisu.
Pogoda początkiem następnego dnia nie zachęcała do pieszych wędrówek, ale na szczęście później się zdecydowanie poprawiła, o czym przekonaliśmy się będąc już na szlaku. Wychodzimy na cześć trasy tzw. HM Queen Sonja’s trail. Szlak rozpoczyna się z placu który stanowi nieoficjalny parking (brak oznaczeń ale i brak zakazów) do którego można dojechać skręcając w lewo tuż przed stacją paliwową. Po około 8 minutach jazdy dojeżdżamy do naszego nieoficjalnego parkingu położonego jakieś 140 m. n.p.m. Po 2 godzinach wychodzimy na pierwszy z punktów widokowych na wysokości 750 m n.p.m. Później wspinamy się jeszcze trochę wyżej, ale dalsza trasa to już nie z naszą małą Zosią. Normalnie człapalibyśmy dalej ale zielone gluty zwisające z nosa Zosi oraz poprzecinany od chustek nos przypominają nam, że niekoniecznie co przyjemne dla nas jest przyjemne dla dwulatka w nosidle.
My docieramy do wysokości około 850 m. n.p.m a cała trasa wspina się na ponad 1100 m n.p.m. Temperatura spada z każdym metrem wysokości a całość trasy to nawet 8 h marszu. Marszu, który nie wymaga umiejętności technicznych a jedynie samozaparcia i zdrowych kolan. Widoki ponad granicą lasu ukazują nam piękny Hardanger fjord, który rozwidla się na wschód i południe.
Kolejne dni można spędzić na dalszych wspinaczkach np.: trasa do 4 wodospadów w dolinie Husendalen, wymagajacy trekking na Mt Oksen (na którego mieliśmy smaka ale nam przeszło gdy ciągle widzieliśmy ostatnie 300 m. szczytu w chmurach i zielone gluty naszej córki), punkt widokowy z Utne po drugiej stronie fiordu od Kinsarviku oraz dalsze tereny jak Folgefonda lodowiec lub wspaniała ponad 10 godzinna trasa na słynny język trolla tzw. Trolltunga. My decydujemy wyruszyć w dalszą trasę na północ, gdzie kolejne fiordy, lodowce i góry przed nami.
Extra info
Trasa z Oslo do Kinsarvik przez Gol i Geilo zajmuje 5 godzin i ma długość około 340 km. Cześć tej trasy to Narodowa Trasa Turystyczna Hardangervidda (droga numer 7), która biegnie od Haugastøl do Eidfjord. Ma długość 67 km i należy do jednej z 18 dróg widokowych w Norwegii. Na trasie zobaczymy liczne wodospady, rozległe i zielone doliny, lodowce w oddali oraz płaskowyże i góry.
Kampingi są bardzo popularne w Norwegii i na trasie znajdziemy wiele z nich. W Kinasrvik wybieramy Kinsarvik camping (180 NOK za samochód i namiot + 25 NOK za 1 os dorosłą, prysznic 10 NOK za 4 min), który ma małą kuchnię, osobne prysznice i chyba najważniejsze jest na nim plac zabaw z trampoliną!.
Warto zamówić bardzo przydatne broszury informacyjne poprzez wysłanie maila do głównego oddziału informacji turystycznej danego regionu.