Yogyakarta i świątynie Borobudur, Prambanan
Balijczycy mają swoje Ubud a Jawajczycy Yogyakarte. Kulturalna stolica Jawy Yogyakarta jest turystycznym miejscem głównie z powodu bliskość najważniejszych świątyń Indonezji – Borobudur i Prambanan.
Po 9 godzinach jazdy lokalnym autobusem spod wulkanu Bromo dostaliśmy się do Yogyakarty. O tak wczesnej godzinie nie chciało nam się już szukać bemo i z parą Francuzów wynajmujemy taksówkę. Dojeżdżamy na ulicę Sosrrowijayan, gdzie znajdują się najtańsze noclegi. Niestety wszystko jest zajęte. W najtańszym z losmenów Anda czekamy aż ktoś się wykwateruje. I udało się o 7:30 mamy już pokój. Jest przyjemnie zwłaszcza ze rzadko nam się zdarzyło spać za tak niska cenę.
Co widzieliśmy w Yogyakarta?
Nie marnujemy czasu i wyruszamy w miasto. Drogą Malioboro, która jest ogromnym targowiskiem i głównym punktem turystycznym miasta udajemy się w kierunku pałacu sułtana Keraton. Sprzedawcy, kierowcy becaków i taksówek non stop nas nawołują i jest to bardzo męczące. Oczywiście skusiliśmy się na kilka zakupów. Po drodze zagaduje nas student. Podczas wspólnego obiadu doradza nam w wielu sprawach związanych z miastem i okolicą. Nie sprzeciwiając się zaprowadza nas do jednej z galerii połączonej z pracownią tworzenia batiku. Oczywiście twierdzi, iż jest to miejsce niekomercyjne otwarte tylko 2 razy w tygodniu przez parę godzin. Studenci i artyści z uniwersytetu przedstawiają tutaj swoje prace. Nie czujemy się nagabywani, więc zostajemy aby poznać proces tworzenia charakterystycznych dla Indonezji materiałów. Pokazano nam cały proces i w jaki sposób można rozpoznać czy materiał jest prawdziwy. Batik tworzony jest głównie na materiałach bawełniany poprzez nakładanie kolejnym warstw wosku i kąpieli tkaniny w barwniku. Tkanine farbuje tylko w miejscu niepokrytym woskiem.
Po takiej prezentacji nabywamy mały obraz. Wracamy becakiem (rowerek z siedzeniem z przodu dla pasażerów) pod pałac sułtana Keraton. Musimy długo się targować o cenę choć i tak jest trzy razy wyższa niż dla lokalsa inaczej wolą nie jechać. Pałac sułtana, tak jak słyszeliśmy wiele opinii, nie powala. Trochę nie warty swej ceny. Na szczęście udaje nam się zobaczyć jedno z przedstawień wayang z lalkami drewnianymi w głównej roli.
Yogyakarta jest najlepszym miejscem aby zobaczyć produkcję batiku, przedstawienia teatrów cieni oraz tradycyjny balet. Jest również głównym punktem wypadowym na wulkan Merapi, czarne plaże morza Jawajskiego oraz świątynie Borobudur i Prambanan.
Decydujemy się zobaczyć najważniejsze świątynie. Wypożyczymy motor chociaż niestety już ostatni raz podczas naszego pobytu w Indonezji. Ponad 40 km do Borobudur pokonujemy dość szybko. Na miejscu jesteśmy po 8 rano co pozwala nam zwiedzać bez tłumów.
Świątynia Borobudur powstała około VI – VII wieku, ale od XV wieku straciła swoją pozycję i niszczała przez lata. W XIX wieku została odkryta na nowo przez brytyjskiego oficera, ale konserwację rozpoczęli na dużą skalę Holendrzy. Budowle całkowicie rozebrano i każdy z kamieni został oczyszczony, poddany konserwacji i ułożony w odpowiednim miejscu.
Świątynia składa się z dziewięciu pięter – tarasów (sześć kwadratowych oraz trzy okrągłe. Niższe piętra zdobione są licznymi płaskorzeźbami prezentującymi sceny z życia Buddy. Świątynia nie jest otwarta i służy tylko do rytualnej pielgrzymki. Trzy ostatnie tarasy pokryte są 72 dogoby, które wyglądają jak „odwrócone filiżanki” z posągami Buddy w środku.
Spacerujemy poszczególnymi poziomami oglądając reliefy przedstawiające różne historie i obyczaje. Warte odwiedzenia są również muzea przy wyjściu, gdzie można zobaczyć replikę statku którym pływali indonezyjscy kupcy na Madagaskar. W 2003 udało się powtórzyć ten rejs.
Po południu pędzimy już do świątyni Prambanan na trasie do Solo. W świątyniach hinduistycznych poświęconych trójcy bogów – Wisznu, Śiwie, Brahmie nie możemy spędzić za dużo czasu, gdyż zamykają przed 18. Na szczęście udaje nam się zobaczyć najważniejszy kompleks przy zachodzie słońca. Duża cześć tego kompleksu i trzech innych świątyń została poważnie zniszczona podczas ostatniego trzęsienia ziemi w 2006 roku.
Na wieczór mamy kupione bilety na przedstawienie baletu Ramajana w otwartym teatrze tuż przy świątyniach Prambanan. Kupujemy najtańsze bilety ale przez pomyłkę po wejściu dostajemy miejsca w lepszym sektorze tuż przy scenie. Przedstawienie było niesamowite. Pełne tańca, kolorów, wspaniałych kostiumów i muzyki gamelanu. Brało w nim udział wielu aktorów i historia sama w sobie była bardzo ciekawa.
Droga powrotna do Yogyakarta nocą na motorku nie należała do najprzyjemniejszych. Ale muszę przyznać, iż Łukasz jeździł już jak prawdziwy Indonezyjczyk 🙂
Więcej wpisów o naszej podróży po Indonezji znajdziecie TUTAJ
Podobał Ci się wpis? Dołącz do Nas na Facebooku, gdzie znajdziesz bieżące relacje i zdjęcia. Jesteśmy bardzo ciekawi co myślisz. Będzie nam bardzo miło jeżeli klikniesz „lubię to”, zostawisz komentarz lub prześlesz post w świat.
Zapraszamy Byle-na-chwile 🙂