Podróżnicze podsumowanie 2017 roku
Nowy Roku już nam nastał a my jeszcze z nostalgią wspominamy ostatnie 12 miesięcy.
Nie mieliśmy czasu przed Sylwestrem więc dokonujemy podsumowania 2017 z początkiem Nowego Roku.
Co udało nam się osiągnąć, zobaczyć, doświadczyć a co nadal czeka w kolejce.
Czy to był dobry dla nas rok?
Myślę, że tak.
Zwłaszcza podróżniczo udało się wiele zobaczyć i iść zgodnie ze wcześniejszym planem. Nie będziemy podawać statystyk o liczbie odwiedzonych krajów, przelotach czy czasie spędzonym w podróży.
Najważniejsze, że wykorzystaliśmy każdą nadarzającą się okazję do wspólnego wyjazdu.
Od początku wiedzieliśmy, że chcemy ruszyć w 2017 roku z Zosią dalej a dokładnie do naszej ukochanej Azji. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to dla nas niezłe wyzwanie, bo chociaż sami jesteśmy zaprawieni w boju to jednak podróżowanie z dzieckiem to inna bajka. Dieta bezglutenowa nadal ciąży na nas więc podróżowanie tym bardziej staje się wymagające.
Najpiękniejsza jednak dla nas nagroda gdy słyszymy słowa Zosi: „A gdzie dzisiaj jedziemy?”.
Co udało nam się osiągnąć podróżniczo?
Początek roku zawsze powoduje u nas lekkie zdenerwowanie. Pojawiające się promocje lotnicze kuszą ze wszystkich stron a my od razu zaczynamy planować.
Zimowe, bure miesiące bez spektakularnych wyjazdów mijały a my codzienne skreślaliśmy kolejne dni do wyczekiwanego urlopu.

Zima z założenia jest bardziej leniwym okresem na podróżowanie- chłód, krótszy dzień ale…dla chcącego nic trudnego. Tutaj spacer na Błatnią
Maj
Wybór padł na nie odwiedzoną przez nas wcześniej Malezję. W ostatniej chwili nasz wyjazd mógł jeszcze się nie odbyć. Ci co śledzili nasz funpage znają historię „kradzieży” 🙂 naszego samochodu w Budapeszcie.
Na szczęście wylecieliśmy a kraj okazał się bardzo łatwy do zwiedzania i wręcz niezwykle przyjazny dla dzieci. No dobra, ale żeby tak nie słodzić to trzeba przyznać, że dostawaliśmy białej gorączki w Kuala Lumpur, gdy próbowaliśmy pokonać miasto wózkiem.
Mimo ogromnego upału i wilgoci przez trzy tygodnie zjechaliśmy dużą część kontynentalnej Malezji. Podziwialiśmy stolicę, podjadaliśmy w chińskiej dzielnicy Malaka, przemierzaliśmy ścieżkami pomiędzy herbacianymi krzakami oraz odpoczywaliśmy na licznych plażach Langkawi.
Trzydziestogodzinny powrót z tropików nie przeszkodził nam wyjechać od razu w ukochane góry.

W Malezji jak nigdy w Azji oprócz plecaków pchaliśmy jeszcze wózek 🙂

Zosia pokochała plaże i ciepłą wodę…mogła by przesiadywać w piasku cały dzień!

Herbaciane pola urzekły nas swoim soczystym kolorem

Poszukiwanie „Murali” w miasteczku George Town to świetna zabawa. Malezja.
Czerwiec
Kolejne miesiące wakacyjne to odkrywanie Polski. Już w czerwcu wyjechaliśmy w świętokrzyskie. Region często mało doceniamy naprawę nas urzekł. Skansen w Tokarni był niezwykły a zamek Chęciny największe wrażenie zrobił na Zosi. Oczywiście nie zapomnieliśmy o wizycie w Sandomierzu, który zawsze jest na naszej liście.
Dodatkowo zajrzeliśmy poraz pierwszy do Kazimierza Dolnego i musimy przyznać, ze nie dziwimy się dlaczego jest tak chętnie odwiedzany. Małe miasteczko, ale bardzo urokliwe.

Piękny zamek Chęciny

Średniowieczne mury w Szydłowie

Nasz ukochany Sandomierz

Widok na Kazimierz Dolny
Lipiec
Miesiąc poświęciliśmy w pełni na wyjazdy weekendowe. Góry, nasze Beskidy znów „górowały” na liście. Kolejne szlaki czy pieczątki ze schronisk pojawiały się z każdym wyjazdem w książeczce Zosi. Dodatkowo pierwszy raz braliśmy udział w spływie kajakowym z Zosią na Przemszy. Nie ukrywam, że dla mnie było to wyzwanie i chyba bardziej się bałam niż ta moja mała istotka.

Zosi spływ Przemsza bardzo się spodobał, mama była przerażona 🙂
Sierpień
W sierpniu udało się wygospodarować prawie dwa tygodnie wolnego i oprócz pobytu w województwie łódzkim wreszcie dotarliśmy do mojej wymarzonej krainy w Polsce czyli Podlasia.
I nie zawiedliśmy się. Pogoda jak marzenie i atrakcji mnóstwo. Odpoczęliśmy i naładowaliśmy baterie żałując że musimy jednak wracać do tego naszego świata pełnego pogoni, betonu a zimą smogu. Zobaczyliśmy mnóstwo cerkwi, zjeździliśmy rowerem Białowieski Park Narodowy, zobaczyliśmy tereny i wioski wprost z powieści Pana Tadeusza i poznaliśmy kulturę Tatarów.

Przeprawa przez Narew

Sielska wioska Soce – Kraina Otwartych Okiennic

Meczet tatarski w Kruszynianach

Wnętrze jednej z cerkwi

Białowieski Park Narodowy

Rezerwat Pokazowy Żubrów w Białowieży
Wrzesień
Prywatnie nie był to dla nas dobry miesiąc. Tylko wyjazdy pomogły nam uspokoić myśli i zacząć patrzeć w przyszłość z większą nadzieją. Skoczyliśmy w opolskie oraz na Słowację i pierwszy raz odkryliśmy Małą Fatrę a do tego pobyt na Spiszu. Szkoda tylko, że warunki pogodowe nie pozwoliły nam na więcej.

Mała Fatra- piękny łańcuch górski na terenie Słowacji.

wioska Vlkolinec
Październik
W październiku poznałam historię czasów wojny w Warszawie dzięki free walking tours, o czym marzyłam od dłuższego czasu. W dalszym ciągu, jako nowi na Śląsku poznawaliśmy zakamarki tego niesamowitego województwa. Szlak Orlich Gniazd, zamki, pałace czy ciekawe miejsca nie są nam już obce. Dodatkowo odkryliśmy miasteczka północnych Moraw w Czechach jak Příbor, Štramberk i Kopřivnice . I nie zapomnieliśmy o mojej ukochanej Małopolsce.

Kopřivnice

Štramberk

Štramberk

Příbor
Listopad
Zmęczeni już jesienią zaczęliśmy marzyć o czymś nowym i co najważniejsze gdzieś gdzie jest ciepło. Dobre ceny biletów lotniczych skusiły nas na wyjazd po raz pierwszy na Wyspy Kanaryjskie. Nie chcieliśmy tylko spędzić czasu na jednej wyspie, więc udało się odwiedzić dwie: Lanzarote i Fuertaventura. Ponad 1000 km, moc wrażeń, piękne wulkany i plaże. Takie wspomnienia zostaną na zawsze.

Piękna plaża Famara na Lanzarote

Park Narodowy Timanfaya na Lanzarote

Feurteventura w wieczornym świetle pięknie się złoci.

Wydmy w Parku Narodowym Dunas de Corralejo , Feurteventura.
Grudzień
Ostatni miesiąc to czas wyciszenia i przygotowania do świąt ale my zawsze wolimy być w drodze. Zobaczyliśmy jarmarki bożonarodzeniowe we Wrocławiu, Krakowie i Katowicach. A ostatnie dni roku to góry. Tym razem Beskid Sądecki i najpiękniejsze widoki na Tatry Bielskie ze ścieżki wśród Koron Drzew w Bachledovej Dolinie.

Bywają takie dni w górach, że zapomina się o całym świecie. Tutaj Tatry Bielskie.

Bachledowa Dolina. Widok z wieży widokowej
Co nadal czeka w kolejce?
Ohhh mamy wiele planów. Oczywiście wszystkie się nie zrealizują ale nadal chcemy jak najwięcej doświadczać i widzieć ale oczywiście wspólnie jako rodzina. Nie zapominamy o blogu. Mamy postanowienie ruszyć z kopyta. Ale nie zapominamy, że nadal ma być to dla nas zajęcie zrodzone z pasji, a nie przykry obowiązek.
Piękny był ten rok. Mam nadzieję, że Nowy przyniesie Wam i Nam wszystkiego co najlepsze.
Mamy nadzieję, że zostaniecie z Nami.
Podobał Ci się wpis? Dołącz do Nas na Facebooku, gdzie znajdziesz bieżące relacje i zdjęcia. Jesteśmy bardzo ciekawi co myślisz. Będzie nam bardzo miło jeżeli klikniesz „lubię to”, zostawisz komentarz lub prześlesz post w świat.
Zapraszamy Byle-na-chwile 🙂
Cudowny aktywny rok :), aż mi się uśmiechała buzia, jak czytam podsumowanie. W wielu miejscach nie byliśmy, ale kilka znamy i chcielibyśmy wrócić jak np. Fuertaventurę, czy Małą Fatrę :). Powodzenia w kolejnym roku i… może do zobaczenia na szlaku 🙂
ps. zazdroszczę spływu 🙂 my się na razie boimy, bo nasza córka jest bardzo ruchliwa 🙂
Dziękujemy 🙂
Na szlaku bywamy bardzo często więc kto wie? Musimy wreszcie pojechać w Sudety bo nie byliśmy za często.
Spływ kajakowy rzeczywiście był niezłym przeżyciem a zapewniam, że nasza mała też nie usiedzi w miejscu. Ale mama bała się bardziej.
Zobaczymy co ten rok przyniesie.
A macie już jakieś plany?
Pozdrawiamy
Widać, że nie leniuchowaliście w tym roku. Ja po ostatniej wyprawie mam ochotę zwiedzić bardziej Polskę. Wstyd, ale poza „oklepanymi” miejscami to nie wiele widziałam. Dzięki za różne propozycje 🙂 I udanych podróży w 2018!
Trzeba przyznać, że jeździmy teraz znacznie częściej niż jak byliśmy bez dziecka. Więc jak najbardziej się da 😉 Korzystaj z pomysłów. My mamy nadzieję, że w tym roku będzie ich jeszcze więcej. Pozdrawiamy